środa, 27 czerwca 2012

ruiny kościoła w Trzęsaczu

Jest takie miejsce na zachodnim wybrzeżu Polski, które zadziwia zwiedzających od kilkudziesięciu lat. Podobno jedyne takie w Europie. Ja sama mam do niego sentyment, ponieważ pamiętam je z dzieciństwa, kiedy byłam z rodzicami na wczasach nad morzem. 
O czym mowa? O ruinach gotyckiego kościółka na klifie w Trzęsaczu. Pierwotnie budowla, która powstała na przełomie XIV i XV wieku, oddalona była od morza prawie 2 km. W wyniku stałego oddziaływania morskich wód linia brzegu stale się przesuwała w głąb lądu, z dekady na dekadę coraz bardziej zbliżając się do kościoła. W 1900 r. runęła pierwsza ściana. Teraz jedynie pozostał fragment południowej ściany kościoła, a pod klifem rozciąga się sieć zabezpieczeń, aby zachować zabytek przed totalnym zniszczeniem.


Oczywiście tak ciekawe i niesamowite miejsce, ma równie niesamowitą legendę. A właściwie kilka.

Pierwsza z nich mówi o Zielenicy, półkobiecie i półrybie, która przypadkiem zaplątała się w sieci rybackie. Miejscowy proboszcz postanowił, że nawróci pogankę. W tym celu zamknął ją w kościele i więził w beczce z wodą. Zielenica zmarła wkrótce potem z rozpaczy, że nie może wrócić do swoich bliskich. Rozsierdzony ojciec Bałtyk wywołał ogromny sztorm. Przerażeni rybacy usiłowali przekonać proboszcza, aby zwrócił ją morzu, ale on pochował ją na cmentarzu przy kościele. Od tamtej pory zrozpaczony ojciec posyła fale aby odebrać ciało porwanej córki i zabrać je we właściwe miejsce, do morza.

Inną legendą jest romantyczna a zaraz smutna historia pary - Ewy i Kaźka - którą rozdzielił los, a połączyć chciało morze. Pewnego razu Kaźko został powołany do wojska, by walczyć przeciwko armii brandenburskiej. Niestety zginął na morzu, a Ewa na wieść, że jej ukochany nie żyje, umarła z żalu. Została pochowana na cmentarzu przy kościółku, który wznosił się dumnie niedaleko morza. Od tamtej chwili tęskniący za Ewą Kaźko, zaklęty w morskie fale, co jakiś czas forsuje brzeg by porwać w ramiona ciało ukochanej.

Trzecia historia opowiada o mściwym Thorze, który próbuje odzyskać utracone ziemie. Thor, nordycki bóg burzy i piorunów, przed wieloma wiekami panował na tych terenach. Kiedy pojawiło się chrześcijaństwo został wyparty ze swoich ziem. W odwecie co jakiś czas posyła wielkie fale, grzmoty i pioruny, które niszczą brzeg i kościółek.



Źródło: książka "Polska według internautów", wikipedia, http://www.wybrzeze-rewalskie.pl, informacje zasłyszane od innych

2 komentarze:

  1. Wspaniały pomysł na bloga.
    Ciekawe teksty i interpretacja legend ...
    Gratuluję i życzę powodzenia.
    Pozwolę sobie tu częściej zaglądać.
    Pozdrawiam milutko ... ;-))

    Eliza

    OdpowiedzUsuń